Co nas czeka w nowym roku szkolnym?

Jan Sawicki
0 komentarze

Mimo, że do zakończenia obecnego roku szkolnego jeszcze sporo czasu, samorządy już rozpoczęły planowanie roku szkolnego 2020/21. Jak można przeczytać na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, wskutek zaniżonej subwencji oświatowej, wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli oraz wskutek braków w budżetach miast na edukację, gminy zapowiadają, że będą musiały mocno ograniczyć wydatki na oświatę.

Ograniczenie liczby etatów i łączenie klas, nawet w celu zamknięcia mniejszych placówek,  wynikają ze zmian w budżetach miast oraz coraz niższej subwencji oświatowej. Co to oznacza dla szkół? Najprawdopodobniej jeszcze liczniejsze klasy, mniej nauczycieli i inwestycji.

Samorządy obawiają się, że wprowadzenie przez rząd od września 2020 r. kolejnych 6 % podwyżki dla nauczycieli doprowadzi je do finansowej katastrofy. Tym bardziej, że w budżecie na ten cel zaplanowano 100, a nie ponad 835 mln zł. Powód? Resort edukacji tłumaczy to tym, że liczba nauczycieli zmniejszyła się o około 7 tys. etatów. W efekcie samorządom nie potrzeba aż tylu środków.

Tak jak uważam, że mniejsza ilość inwestycji, które często okazują się po prostu nową tablicą interaktywną czy wymianą ławek, nie jest końcem świata dla naszej edukacji, tak uważam, że większe klasy i mniejsza ilość pedagogów może już się odbić na jej jakości znacznie silniej.

Źródło: gazetaprawna.pl

Może Cię zainteresować:

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności