Koronawirus, a edukacja

Jan Sawicki
1 komentarz

Bardzo ciekawe z punktu widzenia  edukacji mogą być skutki koronawirusa, który w ostatnim czasie sparaliżował Chiny i  powoli rozprzestrzenia się w kolejnych krajach.

Jak donosi China Focus, z powodu opóźniającego się rozpoczęcia nowego semestru, szkoły na ogromną skalę rozpoczynają prowadzenie kursów online.

Nowy semestr szkolny w Chinach miał rozpocząć się 17 lutego, jednak z powodu wirusa, jego data została przełożona bez podania konkretnej daty wznowienia. Z powodu ogólnokrajowego mechanizmu kontroli epidemii, miliony chińskich uczniów muszą zostać w domach.

W związku z tym, szkoły podstawowe i gimnazja w Chinach zostały zobowiązane do otwierania internetowych programów nauczania, aby zapewnić ponad 180 milionom uczniów dostęp do wiedzy i zminimalizować przestój w nauce. Pekińska Komisja ds. Edukacji oświadczyła  jednak, że nie oznacza to rozpoczęcie nowego semestru szkolnego online. Pomimo tego uważam, że ta sytuacja może mieć ogromny wpływ na przyszłość edukacji. Kto wie, kiedy właśnie tak będzie wyglądała nasza rzeczywistość?

Warto w tym miejscu wspomnieć, że w Chinach nie tylko w ekspresowym tempie powstają szpitale dla zarażonych wirusem. Władze oświatowe powierzyły Advanced Innovation Center for Future Education z Beijing Normal University, aby opracował platformę internetową dla uczniów gimnazjów i liceów, na której doświadczeni nauczyciele zaczną prowadzić wykłady z interaktywnymi sesjami pytań i odpowiedzi. Jeżeli myślicie, że taki projekt tworzy się latami, to nie… zajmie im to niecały tydzień!

A co z uczelniami? Przecież studenci także muszą się jakoś uczyć. Już spieszę z odpowiedzią. Instytuty szkolnictwa wyższego, takie jak prestiżowe uniwersytety w Pekinie i Tsinghua w Pekinie, oficjalnie rozpoczęły zajęcia dydaktyczne w semestrze wiosennym prowadzone za pomocą internetu. Tylko jednego dnia uniwersytet w Pekinie prowadzi ponad 560 zajęć licencjackich, z czego 290 w formie transmisji na żywo.

Jak wygląda dzień chińskich uczniów?

Zhang Ziqing, 14-letnia dziewczynka mieszkająca w Pekinie, wspomina, że swój pierwszy dzień „nauki w szkole online” rozpoczęła o 8 rano. „Komunikowałam się z nauczycielami za pośrednictwem internetowego oprogramowania biurowego o nazwie Fastmeeting. Każdy nauczyciel poświęcił 15 minut na wskazówki, jak uczyć się online. Otrzymałam zadania m. in. z matematyki i angielskiego”, mówi Zhang.

Innym przykładem są szkoły w dzielnicy Xicheng w centrum Pekinu, które wymagały od uczniów zalogowania się na bdschool.cn, cyfrową stronę edukacyjną, która oferuje multimedialne materiały szkoleniowe dla szkół podstawowych aż po szkoły średnie. Uczniowie mogą klikać odpowiednie łącza do kursów na podstawie harmonogramów zajęć podanych przez nauczycieli, a nauczyciele udzielają wskazówek i wymagań za pośrednictwem czatów grupowych online, takich jak Wechat.

Codzienny plan zajęć gimnazjum trwa od 7:30 do 17:00 z przerwami na samokształcenie czy ćwiczenia wzroku.

Jak i czy zmieni to przyszłość?

Jest to pierwsza sytuacja, w której tak dużo uczniów w obliczu trudnej sytuacji w Państwie zostaje niejako wrzucona w zupełnie nowy świat edukacji. Bez żadnych testów, programów pilotażowych czy debat. Wydaję mi się, że sytuacja, którą możemy obserwować w Chinach, jest nie tylko dowodem na to, jak mało korzystamy z technologii w kontekście edukacji, ale jest także doskonałym ukazaniem dokąd zmierzamy. Do wyjścia poza szkoły, poza rejonizację i Państwa. Będąc ogromnym zwolennikiem nauki online, będę z zaciekawieniem obserwował jak rozwija się sytuacja. 

Źródło

Może Cię zainteresować:

1 komentarz

Japonia zamyka szkoły na miesiąc - e:mi 3 marca 2020 - 11:34

[…] Ta decyzja uczyniła Japonię drugim krajem, po Chinach, który zawiesił zajęcia szkolne w całym kraju. Pisaliśmy o tym tutaj w tekście „Koronawirus, a edukacja”. […]

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności