Styczeń i luty to czas, w którym klasy maturalne organizują swoje studniówki – ostatnie większe zabawy przed intensywnym okresem nauki i powtórek. Tradycja balu maturzystów w tym zimowym okresie sięga ponad 100 lat, jednak nie licząc otwierającego wydarzenie poloneza, trudno mówić o zachowaniu ciągłości zwyczaju czy formuły zabawy. Czym różnią się dzisiejsze studniówki od tych sprzed lat i z jakimi ograniczeniami się wiążą?
Przede wszystkim dawne studniówki były wydarzeniami typowo szkolnymi: organizowali je uczniowie, którzy zapraszali do wspólnego świętowania nauczycieli i pracowników placówki. Zabawa odbywała się na udekorowanej auli lub sali gimnastycznej. Nie zapraszano osób towarzyszących spoza klas; obowiązywał strój galowy, taki sam, jak na szkolny apel. Ważnym elementem studniówek była również grana na żywo muzyka.
Z czasem, pod wpływem zmieniającego się myślenia o świecie i o szkole, rozwoju nowych technologii i upowszechnianiu popkulturowych wzorców, charakter studniówek ulegał licznym zmianom. Obecnie, większość imprez odbywa się poza budynkiem szkoły, co pozbawia je ważnego elementu wspólnej, znajomej przestrzeni i jej grupowego przygotowania. Wynajmowanie klubów, sal bankietowych, przestrzeni w hotelach, stwarza wiele komplikacji organizacyjnych i regulaminowych: kto będzie uczniów „pilnował”? czy jechać na „dyżur” poza czasem pracy na drugi koniec miasta? czy można dorosłym uczniom zakazać pewnych form zabawy i jakie są tego konsekwencje? Prawne rozstrzygnięcie tych pytań zależy przede wszystkim od tego, kto i w jaki sposób imprezę zorganizuje.
Wyjście z balem z budynku szkoły jest często proponowane ze względu na dużą liczbę osób, biorących udział w studniówkach, które mogłyby nie zmieścić się w szkole. Takie rozwiązanie generuje jednak również ogromne koszty (przykładowo: 200–400 zł od osoby), których poniesienie bywa problematyczne lub wręcz wykluczające. Nie jest to bowiem koniec wydatków: kosztują też wytworne kreacje, buty i fryzjerzy, DJ i fotograf, cały anturaż. Pojawia się również pytanie o to, czy i ilu nauczycieli i pracowników szkoły zapraszać – wydarzenie przestaje być wspólne, a przeważającą rolę zaczyna odgrywać kwestia materialna.
Dzisiejsze studniówki często wyglądają naprawdę zjawiskowo. W takiej formule dosłownego znaczenia nabiera gest rozpoczynania imprezy od odtańczenia poloneza – wolnego tańca, od wieków wykonywanego na rozpoczęcie uroczystości w celu zaprezentowania siebie przybyłym gościom. Oprócz tego, że polonez jest spadkiem po dworskiej kulturze szlacheckiej, bywa również przyczyną wykluczenia. Nie tylko ekonomicznego, ale także społecznego. Trudna może okazać się dla młodzieży sytuacja nieznalezienia pary lub ograniczenia związane z występowaniem w parach tej samej płci. Jedna z warszawskich szkół społecznych w ramach wsparcia dla społeczności LGBTQ+ na studniówkach tańczy Polonez Równości w parach jednopłciowych.
W większości szkół, co roku prowadzone są dyskusje: czy zorganizować studniówkę, a jeśli tak, to jak? Mimo wszystkich zastrzeżeń do obecnego kształtu tej imprezy trudno w dzisiejszych czasach wyobrazić sobie studniówkę zorganizowaną w tradycyjny i sformalizowany sposób. Co więcej, interesujący wydaje się projekt łączenia tradycji z nową kulturą. Jednak czy wobec takich zmian argument kultywowania tradycji, którym posługują się zwolennicy organizowania studniówek, jest zasadny? Być może ważniejszym aspektem przemawiającym za studniówkami, byłoby wykorzystanie ich jako okazji do nauki samodzielności oraz tworzenia świadomej wspólnoty wrażliwej na potrzeby wszystkich.
Źródła:
strefaedukacji.pl; jedynka.polskieradio.pl; krytykapolityczna.pl; polsatnews.pl; mnw.org.pl; dostęp: 3.02.2023.