Leśna edukacja pod lupą

Ewa Kaliszuk
1 komentarz

W Polsce coraz głośniej mówi się o leśnej edukacji. Od kilku lat powstają leśne przedszkola, nieśmiało pojawiają się leśne klasy. I w pierwszym i w drugim przypadku dzieci sporą część czasu przeznaczonego na edukację spędzają pod gołym niebem.

Schronieniem przed ulewnym deszczem, przenikliwym mrozem czy wiatrem są  namioty sferyczne lub bardziej tradycyjnie szałasy, wozy Drzymały, jurty lub tipi.* Metoda ta ma swoich zwolenników, jak i zażartych przeciwników. Ci pierwsi głośno wołają o konieczność zachowania swobodnej zabawy w rozwoju dziecka, o pójście za dzieckiem i jego pragnieniem odkrywania świata. Ci ostatni poddają w wątpliwość prawidłowy przebieg procesu edukacyjnego w takich okolicznościach przyrody, na tym etapie rozwojowym dzieci.  

Co tak naprawdę wydarza się jeśli uwolnimy nasze dzieci od ławek, krzeseł, tablicy, zeszytów ćwiczeń i konieczności zawsze czystych ubrań? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie zajrzymy do dwóch miejsc i wsłuchamy się w dwie opowieści o przygodzie, zabawie, doświadczaniu i wielkiej radości bycia w szkole, ale poza jej murami. 

Tama – opowieść o samodzielności, kreatywności i kooperacji

Ta historia dzieje się w dolinie niewielkiego potoku Przyłękówka, u podnóża Jastrzębicy, gdzieś pomiędzy Pilskiem a Skrzycznem w Beskidzie Żywieckim. W tej niewielkiej, ale niezwykle malowniczej dolinie znajduje się szkoła**, która istnieje od ponad stu lat, a od ośmiu rozwija ideę leśnej edukacji. Każdego dnia któraś grupa dzieci znajduje się w terenie, poza murami szkoły. Jej otoczenie samo zaprasza do tego, aby wyjść, zobaczyć, dotknąć, poobserwować, zmierzyć, stworzyć, zbudować, zbiec, sturlać się, schować… Lista pomysłów, co można tam zrobić jest długa, bo siła wyobraźni dzieci, która przeradza się w pragnienia, a potem w pomysły do zrealizowania jest ogromna, czasami mam wrażenie – bezkresna. Leśna klasa, przygotowana wspólnie z rodzicami i mieszkańcami wioski stała się przestrzenią, w której niemożliwe staje się możliwe – potrzeba tylko czasu, cierpliwości, regularnego bycia tam, otwartości na pomysły młodych ludzi oraz wielkiego zaufania do siebie nawzajem.

Bohaterowie opowieści: uczniowie i uczennice trzeciej klasy szkoły podstawowej. 
Temat przewodni: TAMA
Miejsce akcji: leśna klasa w Przyłękowie.
Czas akcji: kilka godzin w każdy czwartek od września 2019 do lutego 2020.

Przez prawie sześć miesięcy, niezależnie od pogody uczniowie budowali tamę, spiętrzali wodę – za każdym razem używając innej technologii, obserwowali jak szybko podnosi się jej poziom. Sprawdzali jak szczelnym materiałem są, w sezonie jesiennym liście, skoszona trawa, kamienie, glina oraz dowolna kombinacja tych materiałów, a w zimie śnieg i kra lodowa. Po skończonym dziele robili mały przeciek, który gwałtownie przeradzał się w ogromną wyrwę w dopiero co zbudowanej tamie. W oka mgnieniu piękna budowla hydrotechniczna ulegała zniszczeniu, ciężka praca młodych inżynierów, mogłoby się wydawać, szła na marne. Jednak okrzyki zachwytu, zdziwienia, czasami niedowierzania, jak ogromną siłę ma woda były niezbitym dowodem na to, że to co się stało było dla wszystkich pożądanym doświadczeniem. Przez kilka miesięcy młodzi ludzie mieli tak spolaryzowaną uwagę na ten fascynujący ich projekt, że nikt i nic nie mogło ich oderwać od ciągle powracającego pomysłu. “To co dzisiaj robimy? Taaamę!”

Można sobie zadać pytania: Co w tym jest niezwykłego? Czy aby na pewno brudzenie się, przemakanie, narażanie na urazy oraz robienie ciągle tego samego to najważniejsze doświadczenia, które uczeń powinien przeżywać w szkole? 

Obserwacja każdego działania była niezwykle fascynująca. Uczniowie zadziwiali sprawnością przygotowania się do wyjścia, a warto dodać, że im późniejsza pora tym więcej warstw trzeba na siebie nałożyć. Minimum czasu zabierały sprawy porządkowe, kto i co  niesie, przypomnienie zasad bezpieczeństwa oraz krąg, podczas którego uczniowie mówili m.in. czym będą się chcieli zająć. Potem odbywał się festiwal kreatywności i kooperacji. Uczniowie sami decydowali z czego dziś budują tamę, kto i za co jest odpowiedzialny, jakie sprzęty będą potrzebne do pracy. Młodzi ludzie bardzo samodzielnie realizowali omówione zadania, przenosili kamienie lub kry często znaczących rozmiarów, rozrabiali “masy klejące” z trawy, opadłych liści, wydobytej z małego osuwiska ziemi lub śniegu. Wszystko po to, aby jak najsprawniej zakończyć tamę, wiedzieli bowiem, że czas jest ograniczony. Próby dochodzenia do kompromisu wcale nie były łatwe, czasami rzeczywiście trudno było odstąpić od swojego, wydawałoby się najlepszego pomysłu. Jednak pragnienie budowania i zbudowania tamy było dużo silniejsze. Na dziesięć minut przed końcem każdego spotkania miała miejsce eksplozja radości i euforii z obserwacji katastrofy wodnej wywołanej w sposób kontrolowany. Ciekawość, jak szybko dzisiaj woda rozerwie tamę, czy zniszczy ją całkowicie, czy tylko częściowo, jaki kawałek doliny zostanie zalany tym razem, była ogromna. To ona w dużej mierze stawała się siłą napędową do kolejnego działania. 

Wielokrotne powtarzanie tych samych czynności to niezwykle ważne doświadczenie nabywania kluczowych umiejętności, tak potrzebnych we współczesnym świecie. Samodzielność, odpowiedzialność, kooperacja, kreatywność, popełnianie błędu i próba dopracowania pomysłu – czyż nie są to najbardziej pożądane kompetencje. Jest wielka nadzieja, że nabywanie ich podczas “zabawy” przyniesie trwałe efekty w dorosłym życiu tych bardzo jeszcze młodych ludzi.

Robinsonki – smak leśnej klasy

Żeby poczuć ten niepowtarzalny smak przenieśmy się ponad tysiąc kilometrów na północny – wschód od Przyłękowa, do niewielkiego łotewskiego miasteczka Preile, w którym od kilku lat działa Preile Free School. Podobnie jak w Przyłękowie, większość uczniów z niecierpliwością czeka na dzień leśnych działań. Znaczące oddalenie leśnej klasy od budynku szkolnego nie stanowi żadnej przeszkody w tym, aby raz w tygodniu każda grupa spędziła w tej przestrzeni kilka godzin. To rodzice wzięli na siebie odpowiedzialność za pokonanie logistycznych uniedogodnień. Są świadomi ogromnej wartości działań, odkryć i niespiesznych doświadczeń, jakie zachodzą w pełni, w przestrzeni leśnej klasy. To tu przyroda sama rozbudza ciekawość młodych ludzi motywując ich często do wielkiego wysiłku, ogromnej cierpliwości i uważności. 

Bohaterowie opowieści:  uczniowie i uczennice mieszanej klasy 4-6. 
Temat przewodni: POSIŁEK W LESIE
Miejsce akcji: leśna klasa oddalona 4 kilometry od szkoły.
Czas akcji: kilka godzin w każdy wtorek

„Od początku widać, że uczniowie znają “swój las” jak własną kieszeń. Chętnie chodzą w najbardziej odległe zakątki odkrywając nieco swoje tajemnice.”

Podobnie jak w Przyłękowie dzieci do minimum ograniczają czas poświęcony na zebranie się, założenie adekwatnych do pogody ubrań i potrzebnych akcesoriów. Tu nie można zapomnieć ważnych rzeczy, bo powrót do szkoły w trakcie zajęć w lesie jest niemożliwy ze względu na odległość. To działa jednak bardzo motywująco. Grupa rodziców i nauczycieli jak co tydzień przewozi uczniów w pożądane miejsce. Samochody zatrzymują się na gruntowej drodze w leśno – łąkowym krajobrazie. Uczniowie wyskakują z samochodu i biegną w stronę dobrze znanego terenu. Na skraju lasu bez jakiegokolwiek ogrodzenia znajduje się “klasa” – można powiedzieć bezkresna. Tylko uczniowie i nauczyciele znają jej granice. Dzieci wiedzą, że samodzielnie i bez zgody nauczyciela nie można ich przekraczać. Dzięki temu doświadczeniu budują ogromne pokłady zaufania do siebie nawzajem. Zamiast ławek i tablicy jest palenisko, niewielki szała, a właściwie drewutnia, wspaniałe drzewo do wspinaczki, drewniany tor przeszkód, zaczątek “gry planszowej” złożonej z wielu równo przyciętych plastrów drewna oraz wielki dół. Jego kształt, głębokość i przeznaczenie ulegają zmianie prawie po każdej terenowej “lekcji”. Czasami jest to po prostu świetne “schowanko” lub początek wielkiego labiryntu, innym razem to lodówka dla śniegu, którego w tym sezonie było bardzo niewiele. Czym będzie na kolejnym spotkaniu tego nie wie nikt, gdyż pomysł dopiero zrodzi się w głowach dzieci. Od początku widać, że uczniowie znają “swój las” jak własną kieszeń. Chętnie chodzą w najbardziej odległe zakątki odkrywając nieco swoje tajemnice. Najchętniej oddają się jednak własnym pomysłom zarówno indywidualnym, jak i zespołowym.

Z działań wyrywa ich nawoływanie do przygotowania sobie leśnej przekąski. Nikt nie ma ze sobą kanapki, gdyż wiedzą, że tym razem będą musieli samodzielnie przygotować sobie pożywienie, no może z pewną pomocą opiekunów. Ognisko już się pali, wcześniej zrobili to chętni uczniowie. Każdy przygotowuje samodzielnie specjalnej grubości i długości kij na upieczenie “robinsonek”, czyli drożdżowych podpłomyków. Kij nie może być byle jaki, drewno musi być świeże i czyste. Dzięki finkom -i terenowym nożom, każdemu udaje się zrealizować zadanie. Wcześniej zrobione ciasto przyjechało razem z uczniami do leśnej klasy. Przed przystąpieniem do zaplatania go na kij wszyscy myją ręce w polowej, mobilnej łazience. Potem zostaje już tylko krótki instruktaż jak zrobić robinsonki i dzieci zabierają się do dzieła. Wspólne pieczenie to dobry czas na spotkanie w kręgu. Przy ognisku toczą się niespieszne rozmowy o tym, co dziś udało się odkryć, dostrzec, poznać, jakie trudności trzeba było pokonać, jakie nowe pomysły zrodziły się w głowach lub jakie ważne szkolne sprawy wymagają wsparcia dorosłych. W tych okolicznościach przyrody jeszcze szybciej znikają bariery między dzieckiem-uczniem, a nauczycielem-dorosłym. Ta wspólna przygoda pozwala na budowanie niezwykle trwałych więzi. 

Obie opowieści stanowią zaledwie maleńki wycinek pięknych historii, które dzieją się równolegle w znacznym oddaleniu od siebie. Ważne, że ani odległość, ani różnice w czasie, krajobrazie, języku czy kulturze nie zacierają wielkiego pragnienia bycia w lesie, bycia w przyrodzie. Dla dzieci jest to organiczne dążenie do zaspokojenia naturalnej potrzeby swobodnej zabawy, która w niebywały sposób rozwija tak pożądane, kluczowe kompetencje: poznawcze, społeczne i emocjonalne. Dla dorosłych jest to świetna czasoprzestrzeń pozwalająca przyglądać się, jak przez lupę, rozwojowi każdego dziecka z osobna, jak i całej grupie.  

* w Europie ta forma edukacji ma już wieloletnia tradycję. W Niemczech na przykład jest kilka tysięcy leśnych przedszkoli. 
** do szkoły i przedszkola uczęszcza ok. 130 dzieci.  

Współpraca z Preile Free School jest możliwa dzięki wymianie w ramach programu Erasmus Plus “Children in the forest – prevention of nature deficit disorder”, w której uczestniczy Niepubliczna Szkoła Podstawowa Fundacji Królowej św. Jadwigi w Przyłękowie. 

Może Cię zainteresować:

1 komentarz

Rośnij dziko - e:mi 1 lutego 2021 - 19:40

[…] Leśna edukacja pod lupą […]

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności