Więcej danych, więcej wiedzy, mniej przewidywalności, mniej stabilności. Ku czemu mamy edukować, wspierać specjalistów, czy ludzi o wielu potencjałach. A może komu mamy nie przeszkadzać?
Żyjemy w świecie wprost zasypanym przez nowe dane dotyczące wiedzy, doświadczeń, wydarzeń i zjawisk społecznych. Magazyn “Forbes” podawał w 2017 roku, że przez ostatnie dwa lata historii świata wytworzyliśmy więcej danych niż od początków jego istnienia. Pracownik biurowy otrzymuje dziennie średnio ponad 120 maili. Przewiduje się, że w każdym kolejnym roku będziemy produkowali dwa razy więcej danych niż w poprzednim.
Ten nawał informacji jest związany z faktem, że współczesna gospodarka oparta jest na wiedzy. To niesie ze sobą kolejne konsekwencje. Już w latach 60. szacowano w Stanach Zjednoczonych, że dyplom inżyniera i wiedza za nim stojąca, dezaktualizuje się w czasie 10 lat. Naukowcy nazywają takie zjawisko “półtrwaniem” wiedzy. To zjawisko wydłuża ilość godzin, jakie powinniśmy przeznaczać na aktualizowanie naszych kompetencji, nie mówiąc już o wytyczaniu nowych kierunków.
Powstaje pytanie, czy naszym podstawowym zadaniem jest nauczenie się więcej, czy mamy podążać w tym kierunku w szkołach, na uczelniach ? Jak powinna wyglądać współczesna edukacja. Yuval Noe Harari, w swojej książce 21 lekcji na XXI wiek, przekonuje, że rolą nauczyciela i szkoły już nie może być przekazywanie większej ilości informacji, gdyż mają już ich tak za dużo. Uważa, że ludzie potrzebują rozumienia informacji i rozróżniania między tym co ważne, a co nieistotne.
Jednocześnie wzrasta Ilość czasu przeznaczonego na naukę, w XX wieku wzrósł on dwukrotnie. W wielu krajach nauka trwa 20 lat. Poziom scholaryzacji w Stanach Zjednoczonych jest najwyższy w historii i dla uczniów szkół średnich wynosi 90 %. Kluczowe wyzwanie polega na tym, że sama wiedza nie przynosi odpowiedzi na istniejące i pojawiające się problemy. Rozwiązaniem w edukacji może być zwiększenie czasu na aktywności związane z zastosowania informacji, analizy, oceny sytuacji, studia przypadków. Zastanówmy się, jaki rodzaj wiedzy będzie istotny np dla lekarzy w dobie dokładnych analiz laboratoryjnych, komputerowych diagnoz, na ile będzie ważna umiejętność analizy wnioskowania i podejmowania właściwych decyzji na bazie posiadanych informacji. Dzisiaj pacjent odbierający badania ze szpitala, ma na wydrukowanej kartce dużą dawkę informacji o swojej ewentualnej chorobie. W coraz mniejszym stopniu nauczyciel, lekarz, prawnik jest jedynym źródłem całej wiedzy ze swojej dziedziny. Jaka będzie rola sztucznej inteligencji i automatyzacji w dostarczaniu wiedzy specjalistom ? Ciekawym ćwiczeniem jest refleksja nad rolą prawnika, nauczyciela za dwadzieścia lat. Wiedzy, uregulowań, przypadków, rozwiązań będzie tylko przybywać.
Świat w dużej mierze opierał się na specjalistach – prawnikach, lekarzach, inżynierach, informatykach czy ekonomistach gromadzących wiedzę i doświadczenie, którzy swoimi działaniami przyczyniali się do wielkiego skoku rozwojowego. Są i będą oni jednym z głównych filarów stale rozwijającego się świata. Często są to ludzie z powołaniem, swoim talentem rozpoznanym od dzieciństwa i wielką pracą dochodzący do zawodowych sukcesów.
W kontekście nieustających zmian, wielkie znaczenie ma wkład w rozwój naszego świata osób, które można określić mianem “multipotencjalnych’”. Są to osoby stale poszukujące różnych rodzajów aktywności, zmieniające swoje zainteresowania często kilkakrotnie w czasie swojej edukacyjnej i zawodowej historii. Bardzo ciekawie opowiada o tym Emilie Wapnick w swoim wystąpieniu TED z roku 2017. Sama jest osobą o bardzo wielu potencjałach. Opowiadała o naszym rodzicielskim lub nauczycielskim nawyku pytania dzieci o to „Kim chciałbyś być?” Rozmawiamy o tym często z pięciolatkami, ośmiolatkami, lub nastolatkami. Właściwe wydaje się podanie zasadniczo jednej z odpowiedzi: „Strażakiem, lekarzem, policjantem, piłkarzem, etc”. Rodzic lub nauczyciel zwykle jest usatysfakcjonowany i wtedy sugeruje, że wspaniale, ale tylko ciężką pracą i latami nauki nasze dziecko dojdzie do wymarzonego celu. Pewnie tak, ale bardzo często okazuje się, że nasz potencjalny strażak, czy lekarz po dwóch miesiącach lub latach postanawia zostać żeglarzem, lub rozpoczyna działalność w organizacji na rzecz lokalnych lasów i z równą pasją zajmuje się nowym wyzwaniem jak i poprzednim. Bywa, że taka decyzja jest traktowana z lekką dezaprobatą, sugerujemy, że przecież warto być wytrwałym, konsekwentnym i dążyć do celu pomimo spadku zainteresowania. Rzeczywiście, często warto delikatnie czuwać, czy nie jest to pochopna decyzja. Czy jednak zawsze ?
Sama Emilie Wapnick jest muzykiem, autorem tekstów, projektantem stron internetowych, filmowcem, pisarzem, studentką prawa, przedsiębiorcą. Uważa, że ucząc się zdobywamy olbrzymi potencjał. Zwykle zmieniając swoje zainteresowanie podążamy za tym co nas pasjonuje, jesteśmy wtedy w stanie uczyć się więcej, efektywniej, łatwiej przyswajać kolejną dawkę wiedzy lub doświadczeń. Lecz co jest bardzo ważne, z każdą zmianą musimy uczyć się na nowo jak się uczyć, nabywamy umiejętności patrzenia na dotychczasowe doświadczenia z kolejnej perspektywy. Poznajemy nowe terminy, środowiska pracy, pracujemy w innych wspólnotach zawodowych. Inaczej funkcjonuje osoba, która jest informatykiem, inaczej gdy staje się podróżnikiem, blogerem, jeszcze inaczej jak staje się projektantem i sprzedawcą podróżniczej biżuterii. Ta mieszanka wiedzy, doświadczeń i perspektyw, często otwiera nas na nowe rozwiązania, pozwala rozwijać siebie i otaczające nas środowisko.
Osoby „multipotencjalne” interesują się wszystkim. Często czytają książki z bardzo wielu dziedzin, po prostu je pochłaniają. Takim przykładem był sławny pisarz science fiction Izaac Assimov. Jego tata, sklepikarz posługujący się głównie jidisz, ofiarował synowi kartę biblioteczną. Jak głosi opowieść, młody Izaac przeczytał wszystko. Tak Niklas Goeke pisze o wspomnieniach Assimova: „Cała ta niezwykle różnorodna lektura, wynikająca z braku wskazówek, pozostawiła niezatarty ślad. Moje zainteresowanie wzbudziło dwadzieścia różnych kierunków i wszystkie te zainteresowania pozostały. Pisałem książki na temat mitologii, Biblii, Szekspira, historii, nauki i tak dalej.” Napisał ich pięćset.
Jest mi to bardzo bliskie, ponieważ uwielbiam czytać, aczkolwiek w odróżnieniu od genialnego pisarza niewiele zapamiętuję z podawanych w książkach faktów. Przepadam jednak za zanurzaniem się w świat opowieści proponowanej przez autora, jego logicznego wywodu, opowiadanej historii, przedstawianego rozwiązania, stawianych pytań. Są książki do których wracam i za każdym razem inspiruje mnie inny element opowieści. W trakcie lektury zastanawiam się jak pojawiające się tam rozwiązania można zastosować w życiu. Choć tu mistrzynią jest moja żona Ola. Czyta bardzo dużo, ale ma trudności z zakończeniem. Chce już wprowadzać rozwiązania, po 15 stronach lektury chodzi, cytuje zmieniające jej myślenie fragmenty i podejmuje rozmowy o konkretnych działaniach. Po 28 latach małżeństwa wiem, że chciałaby być nauczycielką, lekarką, pielęgniarką, członkiem straży pożarnej, misjonarką, gospodynią domową, projektantką wnętrz, ogrodnikiem.
Często osoby „multipotencjalne” mają dwie charakterystyczne cechy. W czasie gdy uczą się nowych dziedzin wiedzy nie szukają potwierdzenia tego co wiedzą, a rozglądają się za tym co nowe. Czytają, patrzą na świat z bardzo „otwartymi głowami”, nie są znudzone, to zwykle jest dla nich pasjonująca nowość. Po drugie są sprawniejsze we wprowadzaniu nowych rozwiązań w obszarach, jakimi się aktualnie interesują.
Można postawić sobie pytanie jaka postawa jest dla nas, jako społeczności istotniejsza, specjalistów, czy ludzi renesansu? Jak można się domyślić obie postawy umożliwiają harmonijny i dynamiczny rozwój świata. Barbara Sher, pisarka, specjalistka od zabaw i rozwoju dzieci mówi, że nie ma „zbyt wielu zainteresowań”. Każdy nieustannie skanuje rzeczywistość, zatrzymując się na krócej lub dłużej na rzeczach które rzeczywiście nas interesują. Ważne, aby nie tylko się zatrzymać, ale aby dać się tej ciekawości ponieść. Wiedza ma przez nas przepływać, inspirować i zmuszać do działania lub refleksji
To nie jest takie łatwe. Jak zwykle pojawia się pytanie na ile my jako rodzice, nauczyciele, trenerzy lub pracodawcy, nie zabijamy tej naszej dynamicznej różnorodności. To nie tak, że tylko jak komuś uda się pomysł biznesowy, to wtedy sobie może zmienić obszar zainteresowań, pracy tak jak Marek Kamiński, Bill Gates, Jeff Bezos, Elon Musk. Każdy z nich podjął decyzję o diametralnej zmianie swojej działalności na projektowanie rakiet kosmicznych, walkę z malarią, wyprawy po świecie, pracą nad motywacją młodzieży. To nie jest przywilej, tylko nasze prawo, którego beneficjentami w ostatecznym rozrachunku jesteśmy my wszyscy.