W Muzeum Sztuki Nowoczesnej trwa wystawa „Jak robić szkołę?”. Jej kurator i twórcy muzealnej przestrzeni zajęli się zarówno szkolnym budownictwem, jak i kształtowaniem się idei. Obie te rzeczywistości – architektoniczna, materialna i ta ideowa są bowiem ze sobą ściśle powiązane.
Wystawa nie ma jednego kierunku zwiedzania. Każdy może przejść ją po swojemu. Wchodząc w jej przestrzeń, po jednej stronie zobaczymy teksty, dane, informacje, po drugiej natomiast konstrukcje z kolorowych elementów, które zachęcają\ do eksploracji. Czy nie jest to podobny wybór, przed jakim stajemy pracując w szkole, czy tworząc przestrzenie edukacji? Każdy ma inne potrzeby, w szkole i na wystawie. Stworzenie sytuacji wyboru (informacje, czy może edukacja przez działanie i zabawę?), daje odwiedzającym wystawę możliwość nie tylko zapoznania się z treścią, ale także poznania siebie, swoich poznawczych preferencji i doświadczenia na sobie kluczowych z perspektywy edukacji problemów. Czyli – wracamy do szkoły!
Od izby szkolnej do innowacyjnych projektów
Szkoła i powszechna edukacja to – wbrew pozorom – nowe zjawisko w Polsce. Jeszcze w XIX wieku edukacja była przywilejem wyższych warstw. Tylko bogatych stać było na kształcenie dzieci Dopiero nowe idee społeczne oraz zniesienie pańszczyzny zmobilizowały ówczesnych decydentów do przemyślenia na nowo tego czym jest edukacja i jakie jest jej zadanie, także z perspektywy całej społeczności. Znamy to wszyscy z pozytywistycznych lektur: praca u podstaw, organiczna, miała wyrównać szanse i dać możliwość zmiany statusu, zdobycia lepszej pracy, wzmocnienia swojego miejsca w społecznej drabinie. Oczywiście długo te cele pozostawały w zasadzie w sferze idei. Siedmioklasowe szkoły mieściły się w małych, ciasnych chatach, jednoizbowa klasa gromadziła wszystkich uczniów, bez względu na wiek. Zdarzało się w związku z tym, że po wielokroć przerabiało się tę samą klasę i niekoniecznie była okazja, by poznać cały materiał przewidziany na siedem lat edukacji. Co zrobić? Realia małych, wiejskich szkół były trudne. Niemniej samo ich istnienie stanowiło już kolosalne osiągnięcie. Szkoła w tym czasie edukowała nie tylko przekazując dzieciom wiedzę. Dbała o ich dobrostan, dożywiała, ogrzewała w zimowe, śnieżne dni. Pojawienie się szkoły było cywilizacyjną zmianą. A może przejawem tej zmiany, która dokonała się na poziomie mentalności i zbiorowych wyobrażeń?
Na wystawie zobaczymy też zdjęcia nagrodzonych niedawno w konkursie „Dobrze zaprojektowana szkoła” budynków. Innowacyjne formy nie kojarzą się z tradycyjną szkołą. Świadomie dobrane kształty i kolory, raczej pobudzają kreatywność, kierują myśli w stronę natury, albo tworzą przestrzeń do współdziałania i włączania osób z różnymi potrzebami. W dużych miastach działają już takie dobrze zaprojektowane szkoły. Wciąż jednak w wielu miejscowościach dzieci uczą się w przestrzeniach brzydkich, raczej przypominających szpitale, niż miejsca, gdzie kwitnie kreatywność i współpraca. Nadal przywilejem jest nie tylko estetyka, ale i dostępność.
Tysiąclatki na szkolny boom
Po II Wojnie Światowej struktura społeczna się zmienia. Trwa masowa migracja do miast, rozwija się przemysł, jest nas coraz więcej i wiemy już, że edukacja to lepsza przyszłość dla naszych dzieci. W efekcie przemian społecznych zmienia się także szkoła. Nagle potrzebnych jest wiele budynków. Tworzone są nowe osiedla, ludzi przybywa, nie da się już budować szkół tak jak dawniej. Trzeba to robić szybciej, na masową skalę. Wówczas pojawia się budownictwo z prefabrykatów. To daje władzy możliwość ogłoszenia sukcesu: oto powstanie tysiąc szkół na tysiąclecie Państwa Polskiego. I można powiedzieć, że wykonano sto procent normy. Tysiąclatki z pozoru wydają się podobne i niezbyt interesujące. Tymczasem śledząc na wystawie wybrane obiekty, orientujemy się, że za pomysłem szybkich, modułowych form stali znakomici projektanci, którym nie brakowało przekonania, że nowy model budynku, to także nowe i nowoczesne idee realizowane w szkole. Mimo politycznego kontekstu i niesprzyjających zdawałoby się okoliczności, to był dobry czas dla edukacji, także dla edukacyjnej architektury. Bacznie się jej przyglądając, zobaczymy, że spełnia ona wszelkie kryteria sztuki nowoczesnej. Przynajmniej z zewnątrz, bo szkolne wnętrza, kolorystyka obowiązkowych, olejnych lamperii i cały szkolny design starsi z nas z pewnością zapamiętali jako mało pociągający.
Szkoła na nowe czasy
Przemiany 89 roku przyniosły, także w edukacji, nowe idee. Alternatywne pedagogiki, dzięki uwolnionemu rynkowi edukacyjnemu, dotarły do Polski. Ważny był także obywatelski zwrot. Dzieci stały się faktycznie podmiotem w szkole. Ich sprawczość, decyzyjność w mikroświecie szkoły miały stanowić podstawę obywatelskiej aktywności w dorosłym życiu. Na wystawie edukacja alternatywna reprezentowana jest przede wszystkim przez pracę Jaśminy Wójcik i jej manifest. To artystka i aktywistka chętnie tworząca z własnymi dziećmi i oddająca im przestrzeń do twórczych i zaangażowanych społecznie wypowiedzi. Bo proces upodmiatawiania dzieci jeszcze trwa, także w sztuce. Sama artystka związana jest z edukacją Montessori, stąd proponuje także ten model na wystawie, wskazując, że szkła tego typu faktycznie odpowiada na potrzeby współczesności. Jaśmina Wójcik, wraz z dziećmi, przygotowali także Gazetę Dzieci, która jest ciekawym dopełnieniem wystawy.
Architektura wystawy
Opowieść o tym „Jak robić szkołę?” stworzył kurator, Szymon Maliborski. Do współpracy przy budowie przestrzeni zaproszono XYStudio, ubiegłorocznego laureata Grand Prix Nagrody Architektonicznej Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawa. Firma specjalizuje się w projektowaniu przestrzeni edukacyjnych. To się daje odczuć podczas zwiedzania. Zanurzamy się w edukującą nienachalnie przestrzeń, wybieramy, decydujemy, doświadczamy i szukamy informacji. To bardzo spójny pomysł. Wystawa, która odbywa się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w ramach Festiwalu Warszawa w Budowie, z pewnością zainteresuje ludzi z edukacją związanych, także rodziców i dzieci. Dziś, kiedy toczy się dyskusja o kształcie edukacji w Polsce, to ważny głos, a raczej przestrzeń do refleksji nad rozwojem tego zjawiska, nad relacjami między edukacją a ideą i systemem wartości.
Wychodząc z wystawy, można zadać sobie pytanie o przyszłość edukacji w ogóle, ale także pewnych idei, które rozwijały się i znajdowały ekspresję właśnie poprzez szkoły, idei będących wielkim osiągnięciem cywilizacyjnym: powszechność edukacji i jej wzrastająca dostępność, wyrównywanie szans nie tylko edukacyjnych, ale także bytowych dzieci, w końcu dywersyfikacja edukacji i różne jej alternatywy, które wciąż jeszcze słabo przenikają do dość skostniałego systemu. To unikatowa sytuacja, że muzeum bierze na warsztat temat, tak zdawałoby się mało związany ze sztuką. Muzeum Sztuki Nowoczesnej to jednak instytucja zdecydowanie nieobojętna na to, co społeczne. Szkoła to budynki, ale szkoła to przede wszystkim ludzie. Szczególnie czas pandemii pokazał, że polska szkoła prawdopodobnie wymaga dobrej przebudowy, którą jednak warto, a nawet powinno się rozpocząć od refleksji.