Wiem, że w dzisiejszych czasach ograniczeń, kwarantanny, tytuł brzmi co najmniej dziwnie, lub prowokacyjnie. Mimo to jestem tego pewna, bo edukacja mocno zasadza się na wyobraźni, która – tu już pewnie wszyscy się zgodzą – granic nie uznaje.
Edukacja czasu zwykłego
Oczywiście slogan o nieustannej edukacji i edukacji przez całe życie, w czasach przed korona wirusem brzmiał zrozumiale. To był rozwijający się projekt, pewna śmiała wizja, którą wielu z nas z pewnością podzielało i starało się wcielać w życie. Oto można uczyć się ciekawiej, inaczej, nie siedząc w ławce, ale podróżując, albo wędrując po lesie. Inne kultury, obce języki – to wszystko było dostępne, wystarczył pomysł i adekwatnie do niego zasobny portfel. Bo, wiemy dobrze, że nie ma to jak doświadczenie. Uczenie się powinno angażować całego człowieka, a treści, które przyswajamy (my, albo nasze dzieci, albo – jeszcze lepiej – rodzinnie), zdecydowanie głębiej zapadną w pamięć i nabiorą znaczenia osadzone w kontekście. Czyli, jeśli mamy poznać mieszkańców lasu – zajrzyjmy do ich środowiska, poczujmy wilgotne, pachnące powietrze, usłyszmy szelest zeszłorocznych liści i poprzyglądajmy się wszystkim piętrom roślinności, pośród której żyją zwierzęta. Od razu nasuną nam się pytania: gdzie śpią? Czym dokładnie się odżywiają? Czy chodzą naszymi, wytyczonymi szlakami, czy może mają własne drogi? Jak się nawołują? I wiele, wiele innych. Dziś lasy są już otwarte i oczywiście zachęcam do bezpośrednich, acz dyskretnych i uważnych spotkań z florą i fauną, niemniej wciąż istnieje wiele ograniczeń związanych z pandemią, jednym z nich jest z pewnością praca zdalna, która wielu rodziców na całe dnie przykuwa do komputera, a tymczasem wiosna rozkwita i chciałoby się być gdzie indziej.
Where do You come from?
To takie pytanie, za którym kryje się bogata rzeczywistość spotkania ludzi sobie obcych, odmiennych, pochodzących skądinąd, ale gotowych budować między sobą mosty. To doświadczenie z pewnością niezwykle otwiera i poszerza horyzonty. Szlaki wędrowców, poszukiwaczy i turystów przecinają się na plażach, w kawiarniach, gwarnych ulicach, muzeach na całym świecie. Chwilowo to zdanie należałoby napisać w czasie przeszłym, a co będzie dalej – tego nie wie nikt. Dla osób, które szczególnie ceniły sobie podróże i tak chciały wprowadzać swoje dzieci w świat języków i, szerzej – komunikacji, w kulturowe bogactwa, otwierać na odmienności i kształtować w nich poczucie bycia obywatelem świata, kwarantanna musi być trudnym doświadczeniem. Staje w poprzek planom i wizjom, podcina skrzydła. Czy jednak na pewno wszystko stracone?
Uczymy się przez całe życie
Od kilku już dekad prężnie rozwijały się organizacje zrzeszające seniorów, ale też projekty międzypokoleniowe. Uniwersytety Trzeciego Wieku, spektakle z udziałem seniorów, ich zespoły, kluby i przeróżne aktywności, których celem było także uczenie się i rozwój zawsze i wszędzie. To wspaniały wyraz solidarności i świadomości, że nie ma lepszych i gorszych okresów w życiu, że ciekawość świata jest czymś w nas głęboko zakorzenionym i nie ma powodu, by pozbywać się go tylko dlatego, że przekroczyło się jakiś wiekowy limit. Uczenie się, w przypadku seniorów, ma ogromny walor społeczny, włącza ludzi, którzy czasem spędzaliby całe dnie przed telewizorem, w nurt ciekawych, inspirujących zdarzeń i w różnorodną społeczność.
Tymczasem dziś kluby seniora i uniwersytety umilkły. Taki czas. Seniorzy, jako osoby szczególnie zagrożone chorobą, tym bardziej muszą izolować się, zamykać, unikać kontaktów, czyli zaprzeczyć wszystkim wartościom edukacji przez całe życie i potrzebom, które już zostały rozbudzone. Ale czy na pewno? Czy nie ma innych dróg?
Koronacodzienność
Tak, jestem o tym przekonana, że edukacja nie zna granic. Wbrew tym wszystkim trudnościom, o których napisałam powyżej i których wszyscy doświadczamy. Jest inaczej – to pewne, być może już inaczej będzie – któż to wie, ale inaczej, nie znaczy gorzej, źle, nudno, bezwartościowo.
Powoli proces, w jakim uczestniczymy – oswajania się z pandemią – przechodzi do fazy pewnej stabilizacji. Zaczynamy się organizować w nowej rzeczywistości, znamy już jej logikę, zasady, realistycznie podchodzimy do naszych obowiązków, szkoły, pracy. Wiemy, czego się spodziewać. To dobry moment, żeby zastanowić się, jak można realizować te wszystkie wspaniałe rozwojowe działania inaczej. Jak wspierać wszechstronny rozwój dziecka, jak tworzyć mu edukacyjne środowisko zamiast proponować jedynie nie zawsze atrakcyjne lekcje on-line?
Nie mam tu dobrej rady dla każdego, pytanie to bowiem zanurzone jest przede wszystkim w świecie konkretnych wartości danej rodziny, ale też jej potrzeb edukacyjnych. Chciałabym jedynie zaprosić do pomyślenia o edukacji w inny sposób. Powiedzmy, że będzie to edukacja MacGyvera.
Koniec świata – czas się uczyć
Może nie wszyscy pamiętają tego wyjątkowego filmowego bohatera. MacGyver co i raz trafiał w sytuację bez wyjścia. Mimo to, zamknięty w tajnym więzieniu albo wywieziony na skraj świata, znajdował rozwiązanie. W jego przypadku zwykle to była kombinacja prostych przedmiotów typu skuwka od długopisu, guzik i zapałka, z których konstruował bombę do wysadzenia murów więzienia, albo analogiczne produkty, które w jego zwinnych rękach stawały się np. odrzutowcem. W pięknym stylu nasz bohater odzyskiwał wolność i przejmował kontrolę nad sytuacją.
Jak to się ma do edukacji? Otóż bardzo. Słowem kluczem jest tu bowiem kreatywność.
Kreatywność to szczególna umiejętność. Nie chodzi tu tylko, jak w przypadku bohatera filmu, o twórcze rozwiązania techniczne. Obszarów, w których kreatywność może się ujawnić i wyrazić, jest nieskończenie wiele (w tej chwili zadaję sobie nawet pytanie, czy jest taki obszar naszego życia, którego nie można potraktować kreatywnie). Co jest kluczem do tej niezwykłej ludzkiej potencji? Otóż – wyobraźnia. Im bardziej uwolniona od schematów, przymusów, konieczności, gotowych wzorców – tym lepiej. Nie ma kreatywności bez wyobraźni. Co więcej, ta pierwsza jest praktyczną realizacją drugiej. A, jak już stwierdziliśmy, wyobraźnia nie ma granic. To przestrzeń absolutnej wolności. Można więc powiedzieć, że właśnie teraz, w sytuacji, która wytrąca nas z kolein życia wedle naszego scenariusza – mamy szansę obudzić i uaktywnić kreatywność. Kryje się tu oczywiście także pewne zagrożenie zatopieniem we własnym świecie, nieustannym solo, które może doprowadzić nas do faktycznej alienacji. Ale to odległe niebezpieczeństwo. Nie zachęcam tu bowiem do tego, żeby zatonąć w fantazjowaniu, ale wykorzystać narzędzia, które nam wyobraźnia daje do celów poznawczych, rozwojowych, a być może także, dla dobra innych.
A teraz – do dzieła!
No dobrze, powie ktoś, dość tej teorii, co konkretnie można zrobić? Wróćmy do postaci MC Gyvera. Za każdym razem kiedy znajdował się w opresji, miał ze sobą kilka prostych przedmiotów codziennego użytku i to wystarczyło. Całkiem jakby w tych kilku rzeczach mieścił się cały kosmos. W wyobraźni bowiem można połączyć ze sobą elementy tak, jak jeszcze nikt tego nie zrobił, znaleźć nowe zastosowania, zrozumieć powiązania i oddziaływania. Zwykły człowiek powie – bzdura, MC Gyver będzie się uważnie przyglądał i brał pod uwagę wszystkie możliwości. Kreatywność nie uruchamia się bowiem w sytuacji, w której mamy wszystko, co nam jest potrzebne, ale właśnie wtedy, kiedy nam czegoś brakuje, kiedy nie ma tego, co powinno w oczywisty sposób być. Mówiąc językiem filmu – nie ma bomby, czy odrzutowca, a jednak wszystko jest możliwe. Jesteśmy więc w sytuacji MacGyvera, zamknięci z pogryzioną skuwką od długopisu, zapałką i czymś tam jeszcze. Co teraz? Są dwie drogi. Można się poddać. Powiedzieć – nie, no niestety, nie mam bomby, nie wysadzę więzienia, trudno, zostaję. Ale, jak wiemy z filmu, nie jest to jedyna możliwość.
Oczywiście nie twierdzę, że ze skuwki może powstać bomba. Byłoby to z mojej strony dużą naiwnością. Choć cenię MacGyvera, nie przeceniam jego arsenału. Chodzi o zasadę. Zróbmy coś inaczej. I czerpmy z tego energię, wówczas jest szansa na rozsadzenie murów. Jeśli więc nie możemy iść do lasu, a chcemy poznawać przyrodę, obserwujmy to, co jest: pająka w kącie, własnego psa, ziarno fasoli kiełkujące w słoiku, a w końcu zachwyćmy się mądrością natury wyrażoną w tym minimalistycznym wirusie. Obudźmy w nas naukowca. Zadajmy wirusowi tysiące pytań i szukajmy w Internecie odpowiedzi. Co to jest RNA, jakie są rodzaje wirusów? Jak długo istnieją na świecie? Wiedza uspokaja, pozwala porządkować informacje, które czasem wydają się nas atakować mało zrozumiałym szumem (tu polecam również stronę crazynauka.pl, na której popularyzatorzy nauki starają się porządkować wiedzę i oddzielać ją od opinii czy fake newsów).
Sytuacja pandemii, ograniczając nam pewne aktywności, przyniosła wiele nowych zjawisk. Oto spektakle, na które nie dotarłam dawno, dawno temu, odbywają się teraz u mnie w domu i nareszcie mogę je obejrzeć. Choć doświadczam tego, że jest to inny rodzaj uczestnictwa, jednocześnie odkrywam, że taki sposób odbioru daje szansę na bardziej uważną obserwację, analizę, przemyślenia związane z estetyką, znaczeniami. Nagle okazuje się, że tu i teraz dostępne są też przeróżne edukacyjne możliwości z całego świata, nareszcie tworzy się prawdziwie globalna sieć. Uświadomił mi to kolega z dzieciństwa, mieszkający na innym kontynencie, który prowadzi znakomite lekcje śpiewu. Oczywiście dotychczas były one dla mnie niedostępne, ale dziś – czemu nie! Można utyskiwać, że całe życie przeniosło się do sieci, ciągle tylko komputer i komputer. Według mnie to jednak technologiczne błogosławieństwo, z którego odpowiednie korzystanie w czasie pandemii również stanowi obszar do kreatywnych eksploracji i rozwoju. Obserwowałam ostatnio taneczne produkcje młodych twórców. Etiudy nakręcone zostały w niewielkich przestrzeniach prywatnych mieszkań i były naprawdę znakomite. To właśnie twórczość na miarę MacGyvera!
Jest jeden obszar, który wymaga od nas nie tylko kreatywności, ale intensywniejszego niż w zwykłym czasie zaangażowania. Myślę tu o kontaktach społecznych a pośród nich szczególnie o kontaktach z osobami starszymi i ich włączaniu w życie wspólnotowe w sposób jaki jest dziś dostępny. Szczególnie, że to oni są teraz naznaczeni chorobą bardziej, napiętnowani jako ci zagrożeni, których trzeba unikać, zamykać w domu, wykluczać, oczywiście teoretycznie dla ich dobra. Jest tu wiele do zrobienia i jeszcze więcej do wymyślenia. Można już pisać listy do starszych osób przebywających w DPS-ach, gdzie – jak wiemy, nie marzy się o dalekich podróżach, ale o życiu i zdrowiu, a kontakt z drugim człowiekiem i zwykłe codzienne radości to spełnienie marzeń. O bardzo kreatywnej akcji pisania listów do seniorów z DPS-ów donosi Radio Szczecin. Każdy z nas może coś zrobić i będzie to wielka nauka na całe życie. Może przyjdzie wam coś do głowy? To może być wasz edukacyjny projekt z dziedziny… hm, WOS-u? Wiedzy o kulturze? Można uczyć chętnych seniorów angielskiego, albo obsługi komputera, czy po prostu robić zakupy i wyprowadzać psa, dzieci mogą rysować laurki, tworzyć obrazkowe książeczki, albo nagrywać dobre życzenia i wysyłać filmiki. Na pewno jest jeszcze wiele innych możliwości. Może w tych mikro podróżach pomiędzy samotnymi wyspami naszych mieszkań doświadczycie podobnego wrażenia, jak podczas realnych podróży, że oto krzyżują się szlaki, a przed nami, choć fizycznie daleko, staje Inny i możemy rozpocząć rozmowę. I że to jest ważne.
Kreatywność dla każdego
Nasze ograniczenia dziś to także chwila oddechu dla Ziemi. I oto temat na kolejny projekt – jak wygląda sytuacja dziś, a jak przed pandemią? Co się zmieniło w przyrodzie, w jakości powietrza, emisji CO2. A stąd blisko już do wykorzystania naszych twórczych umiejętności do wymyślenia różnych wersji tego, co będzie dalej – przyszłości. To bardzo ważne zadanie.
Celowo nie pisałam tego artykułu z myślą o dzieciach, albo tylko o rodzicach. W dziedzinie kreatywności bowiem wiek nie ma znaczenia. Stając przed problemem do rozwiązania, przed pytaniem badawczym, oczywiście dysponujemy różnymi zasobami wiedzy, ale czasem liczy się bardziej świeżość spojrzenia, wolność od schematów, nowy sposób łączenia faktów.
Nie wiem, czy przekonałam was do mojej tezy. Temat jest szeroki, a każdy z nas przeżywa te dni i tygodnie inaczej, inaczej sobie radzi z nową sytuacją w pracy, z nauką on-line, która nie zawsze spełnia nasze oczekiwania, z emocjami, z tym, że to, co planował, wzięło w łeb. To zrozumiałe, że można mieć dość i odczuwać przede wszystkim ciężar ograniczeń. Dobrze jest jednak pamiętać, że zawsze jest jeszcze inna droga, inna możliwość, a do jej realizacji potrzeba niewiele, wystarczy spojrzeć na wszystko inaczej, oczami naszego wewnętrznego MacGyvera.
I tak zaczynając opowieść od kłopotliwej pandemicznej edukacji, poprzez kreatywność i nieograniczoną wyobraźnię trafiamy w końcu na szeroki temat wolności, która przecież jest w nas.