Książka, którą znałam na pamięć …

Ola Sawicka
0 komentarz

Gdy miałam 12 lat, pierwszy i jedyny raz w życiu stanęłam na scenie. To był przegląd teatralny. Moja grupa wystawiała  Małego Księcia. Pamiętam, że miałam na sobie żółtą koszulkę i niebieskie spodnie, pasowały chyba do moich krótko ostrzyżonych włosów…

Z planety na planetę przemieszczałam się na deskorolce, na której dużo jeździłam z moim starszym bratem po boisku szkolnym. Tata przywiózł nam skądś pomarańczowego hoppera i to był również mój środek lokomocji. 

Spotkanie z Różą – „Jakaż pani jest piękna!”, z Latarnikiem – „Nic tu nie ma do rozumienia. Rozkaz jest rozkazem.”, z Próżnym – „… Po to, aby się kłaniać, gdy mnie oklaskują. Niestety nikt tędy  nie przejeżdża.”,  z Królem – „Najjaśniejszy panie, kim najjaśniejszy pan rządzi?”, z  Pijakiem : „Co ty tu robisz?” i w końcu z  lisem –  „…dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.”

Znałam całego Małego Księcia  na pamięć. 

To było tak mocne i głębokie przeżycie, że w ostatniej scenie zapomniałam wypowiedzieć finalnych słów.

Byłam Małym Księciem. 

Dziś książkę trzymam przy łóżku i zaglądam, gdy szukam znaczenia tego, co trudne, dziwne, naiwne i jakieś dalekie. Czytam i zadaję pytania. I często znajduję odpowiedzi. 

„Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość.” – mówi lis.

I pamiętam o skrzynce i o tym, że „baranek jest w środku…”.

Może Cię zainteresować:

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności
Już dostępny!

Przemyślnik edukacyjny

73 pytania będące źródłem edukacyjnej inspiracji i refleksji!