Edukacja seksualna po polsku

Agnieszka Piwowarczyk
1 komentarz

W jednym z popularnych seriali dostępnych na platformie Netflix główny bohater będący synem seksuolożki zaczyna w swojej szkole udzielać płatnych porad dotyczących seksualności, przede wszystkim zaś kwestii budowania relacji oraz współżycia seksualnego. Choć akcja serialu zatytułowanego po prostu Sex Education rozgrywa się w Wielkiej Brytanii, to biorąc pod uwagę braki w edukacji w tym zakresie, usługi przedsiębiorczego nastolatka mogłyby okazać się bardzo intratnym biznesem, zwłaszcza, że w pewnym momencie zaczynał on nawet udzielać porad…nauczycielom!

Zgodnie ze standardami WHO, “edukacja seksualna powinna być dostosowana do wieku, stopnia rozwoju młodych osób i zdolności rozumienia, a także do kultury, z jakiej się wywodzą, uwzględniając społeczno-kulturową tożsamość płci. Powinna też odnosić się do rzeczywistej sytuacji, w jakiej żyją młodzi ludzie” [1]. A jak to – w teorii i w praktyce – wygląda w polskich szkołach?

W potocznym rozumieniu edukacja seksualna to przede wszystkim przekazywanie wiedzy na temat seksualności człowieka w bardzo wąskim jej rozumieniu – a więc przede wszystkim o współżyciu, orientacjach seksualnych, antykoncepcji oraz chorobach przenoszonych drogą płciową. Choć właśnie ten jej aspekt (bo można ją definiować zupełnie inaczej, a z pewnością – w sposób szerszy i bardziej holistyczny) wzbudza najwięcej społecznych kontrowersji, to przynajmniej formalnie w polskich szkołach publicznych nie ma zajęć, które obejmowałyby tę (albo wyłącznie tę) tematykę.

Założenia i modele

Jak stwierdza Katarzyna Urban w artykule ABC edukacji seksualnej: “W literaturze przedmiotu wyróżnia się trzy główne rodzaje wychowania seksualnego:

  1. wychowanie do czystości – abstynencji seksualnej (chastity education, abstinence-only education); 
  2. biologiczną edukację seksualną (biological sex education); 
  3. złożoną edukację seksualną, zawierającą oba powyższe podejścia (comprehensive sex education)” [1].

Inne opracowania wskazują na dwa podstawowe typy edukacji seksualnej, tj. typ A, określany jako integralny, oraz typ B, nazywany permisywnym. W odniesieniu do tych klasyfikacji edukacja seksualna realizowana w ramach przedmiotu Wychowanie do życia w rodzinie w polskich szkołach reprezentuje jednoznacznie typ 1 (wychowanie do czystości) albo typ A (integralny).

Nawet pobieżna lektura podstaw programowych [3] pokazuje, że lekcje WdŻwR mają przede wszystkim służyć promowaniu określonego modelu rodziny, a także szerzej rozumianych relacji czy więzi społecznych, a także (choć w węższym zakresie) określonego stosunku do seksualności i płodności (zasadniczo zbieżną ze społecznym nauczaniem kościoła katolickiego, a zwłaszcza nauczaniem papieża Jana Pawła II, o czym wspomina się zresztą w komentarzu do PP). Pominięte są w obu tych podstawach właściwie wszelkie treści niemieszczące się w tym normatywnym modelu małżeństwa, rodziny i seksualności – o czym zresztą wspominają autorzy komentarza do rzeczonego dokumentu, którzy sugerują (choć sugestia ta nie ma mocy aktu prawnego!): “Warto na zajęciach WDŻ wziąć pod uwagę także treści, które nie zostały uwzględnione w podstawie programowej, takie jak: 

  • Bio-psycho-społeczne uwarunkowania seksualności;
  • Tożsamość płciowa, seksualna; orientacja seksualna; role płciowe;
  • Fazy rozwoju psychoseksualnego oraz dojrzałość i niedojrzałość psychoseksualna”.

Od teorii do praktyki

Zajęcia to odbywają się najczęściej w każdej klasie (od 4 klasy szkoły podstawowej aż do matury) przez jeden semestr. Wynika to z zapisów rozporządzenia MEN  z dnia 12 sierpnia 1999 r. w sprawie sposobu nauczania szkolnego oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji, zgodnie z którymi “Na realizację zajęć WDŻ w szkołach publicznych przeznacza się w szkolnym planie nauczania, w każdym roku szkolnym, dla uczniów poszczególnych klas, po 14 godzin, w tym po 5 godzin z podziałem na grupy dziewcząt i chłopców. Zajęcia są organizowane w oddziałach albo liczących nie więcej niż 28 uczniów grupach międzyoddziałowych”. Co do sposobów realizacji tych zajęć, warto – za komentarzem do wspomnianej PP – zwrócić uwagę na fakt, że “są one prowadzone w szkołach obligatoryjnie (za wprowadzenie i realizację zajęć odpowiedzialny jest dyrektor szkoły), natomiast nie są obowiązkowe dla ucznia”. Oznacza to, że uczeń może nie uczestniczyć w tych zajęciach. Zgodnie z zapisami Rozporządzenia z dnia 10 sierpnia 2009 r.: „Uczeń niepełnoletni nie bierze udziału w zajęciach, jeżeli jego rodzice (prawni opiekunowie) zgłoszą dyrektorowi szkoły w formie pisemnej rezygnację z udziału ucznia w zajęciach. Natomiast uczeń pełnoletni może sam zgłosić tę rezygnację”. 

Zajęcia te prowadzą w szkołach najczęściej nauczyciele, którzy uczą głownie innych przedmiotów, WdŻwR jest zaś dla nich przedmiotem dodatkowym. By prowadzić lekcje z tego przedmiotu, nauczyciel musi posiadać uprawnienia pedagogiczne (zdobyte w czasie studiów licencjackich, magisterskich lub podyplomowych),  a także ukończyć  studia z nauk o rodzinie lub dodatkowe studia podyplomowe z zakresu wychowania do życia w rodzinie. Uprawnienia posiadają także osoby, które przed wprowadzeniem ostatniej reformy  ukończyły stosowne kursy kwalifikacyjne.

Trudno powiedzieć, jak realizacja wszystkich tych założeń wygląda w praktyce w chwili obecnej i po ostatniej reformie, ponieważ właściwie nie prowadzi się aktualnie statystyk i badań w tym zakresie, a ostatni opublikowany raport dotyczący tej kwestii pochodzi z roku 2016 [4]. Choć wcześniejsze badania pokazują, że program tych zajęć spełnia oczekiwania rodziców, to w dużym stopniu rozmija się z potrzebami artykułowanymi przez uczniów. W badaniach Zbigniewa Izdebskiego (których wyniki opublikowane zostałty w roku 2012 w tomie  Seksualność polaków na początku XXI wieku) prowadzonych wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych uczniowie wskazywali na  większe potrzeby w zakresie poznania przede wszystkim treści dotyczących kwestii takich jak: ochrona przed chorobami przenoszonymi drogą płciową – wenerycznymi HIV i AIDS (84,4%), metody ochrony przed niechcianą ciążą (81,6%), szacunek do odmiennej płci (74,1%), informacje o współżyciu seksualnym (69,2%), informacje o różnicach w podejściu do seksu i miłości dziewcząt i chłopców (64,3%). Z badań wynika również, że sposób prowadzenia tych zajęć, a nawet wpisania ich w plan lekcji pozostawia wiele do życzenia. Celnie i zwięźle podstawowe dylematy i problemy związane z nauczaniem WdŻwR w szkołach wylicza Dorota Kulik-Nowak, która pisze: “Dylematy, jakie dotyczą realizacji przedmiotu WDŻ, dotyczą kilku obszarów: 

  • szerszego omawiania oczekiwanych treści programowych przez uczniów, m.in. w zakresie ochrony przed chorobami zakaźnymi, HIV, AIDS i antykoncepcji, szacunku do odmiennej płci i współżyciu seksualnym,
  • niewystarczającej liczbie godzin na realizację rozbudowanych treści programowych,
  • sposobu i form prowadzenia zajęć przez nauczycieli bazujących na własnych wartościach, przekonaniach, w oderwaniu od podstawy programowej lub indoktrynacyjnego podejścia do realizowanych treści,
  • ciągłych nacisków, krytyki grup politycznych, środowisk LGBTQ i gender,
  • ujmowania przedmiotu w planie zajęć klasy na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, co wpływa na niską frekwencyjność wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych, zwłaszcza dojeżdżających do szkół,
  • błędów w procedurze organizacji zajęć obejmujących brak informacji dla rodziców o treściach kształcenia związanych z prowadzonym przedmiotem i sposobie uzyskiwania deklaracji uczestnictwa w zajęciach przez ucznia” [5].

Okazuje się więc, że sposób prowadzenia tych zajęć nie jest satysfakcjonujący ani dla zwolenników formuły zawartej w podstawie programowej (ze względu na ograniczony czas na jej realizację i traktowanie tych zajęć “po macoszemu”), ani jej przeciwników (szerzej na ten temat rozmawiali nasi goście w debacie), zwracających uwagę choćby na konieczność szerszego omawiania tematów związanych z antykoncepcją czy orientacją seksualną. Wszyscy jednak zwracają uwagę na konieczność podejmowania problematyki związanej z szeroko lub wąsko definiowaną ludzką seksualnością i płciowością, o czym przekonują nie tylko statystyki (dotyczące rosnącej liczby rozwodów, obniżającego się sukcesywnie wieku inicjacji, zwiększającej się liczby młodych osób podejmujących ryzykowne zachowania seksualne czy dotkniętych chorobami wenerycznymi), ale proste spostrzeżenie, że dostępność treści z zakresu tej tematyki w internecie sprawia, że umiejętność ich dobierania, selekcjonowania i oceniania powinna należeć do absolutnie podstawowych.

Przypisy:
[1] Agnieszka Nuckowska, Dlaczego dzieci potrzebują edukacji seksualnej? (według WHO), [na:] dziecisawazne.pl

[2] Katarzyna Urban, ABC edukacji seksualnej, [na:] psychologia.net.pl

[3] Podstawa programowa – szkoła podstawowaszkoła ponadpodstawowa

[4] Mariola Bieńko, Zbigniew Izdebski, Krzysztof Wąż, Kontrola realizacji prawa młodzieży do edukacji seksualnej [na:] ponton.org.pl

[5] Dorota Kulik-Nowak, Dylematy i wyzwania realizacji przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie w polskich szkołach, [na:] cejsh.icm.edu.pl

Może Cię zainteresować:

1 komentarz

Ewa 23 grudnia 2022 - 14:13

Edukacja seksualna jest w szkołach bardzo potrzebna, nie ma żadnych wątpliwości. Ja w tym roku zaczęlam podyplomówkę online na WSKZ z zakresu edukacji seksualnej i WDŻ – studia bardzo ciekawe i rozwijające, otwierające oczy, systematyzujące wiedzę. Planuje zacząć jak najszybciej pracę w szkole (na razie pewnie w formie praktyk, prowadzenia warsztatów) i małymi krokami zmieniać rzeczywistość.

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności