„Jesteśmy pierwszym pokoleniem rodziców, których dzieci mają od urodzenia drugie obywatelstwo: cyfrowe, które przysługuje nam jako członkom społeczeństwa informacyjnego.”
Żyjemy w świecie cyfrowym. My – dorośli często nie wyobrażamy sobie dnia bez dostępu do smartfona, mediów społecznościowych, komunikatorów, aplikacji, internetu w ogóle z jego nieskończonymi możliwościami. Dzisiejsze dzieci i młodzież urodziły się już w takim świecie, a dostęp do urządzeń cyfrowych jest dla nich absolutną oczywistością.
W podejściu do ekranów miotamy się między straszeniem poważnymi negatywnymi konsekwencjami (takimi jak uzależnienia, zaburzenia poznawcze i rozwojowe, problemy emocjonalne) a gloryfikowaniem najnowszych zdobyczy techniki; między kategorycznym odcięciem dostępu do urządzeń a beztroskim permisywizmem.
Jako mama czułam się (w dziedzinie: dzieci a urządzenia ekranowe) powiedzmy: średnio zaawansowana. Mamy w domu zasady dotyczące tego w jaki sposób i w jakim wymiarze dzieci mogą korzystać z ekranów, staramy się dbać o higienę cyfrową. Mimo to książkę tę przeczytałam w dwa wieczory. Mam poczucie, że trafi ona i do kogoś zupełnie początkującego w tym temacie, i do bardziej zaawansowanych. Jest napisana lekko i czyta się ją z przyjemnością, choć chwilami przytaczane w niej dane i przykłady przyprawiają o gęsią skórkę.
Autorka unika straszenia – opisując zagrożenia odwołuje się do konkretnych danych i badań, przytacza też (często nieoczywiste) korzyści płynące z użytkowania urządzeń ekranowych. Nie daje gotowych rozwiązań, ale proponuje pewne podstawowe zasady, które (zastosowane z uważnością na potrzeby dzieci i nasze) powinny pomóc zachować cyfrowy dobrostan. Część z tych zasad, jak choćby rezygnacja z ekranów tuż przed pójściem spać, czy uważność na fake newsy funkcjonuje już w świadomości społecznej. Inne, jak uważne przyglądanie się temu, co dziecko robi w sieci, by podsunąć mu aktywności “w realu”, które będą zaspokajały te same potrzeby, wydały mi się dość odkrywcze. Jeszcze inne, jak ilość czasu, jaki zdaniem autorki dzieci w różnym wieku mogą spędzać przed ekranem, uważam za nieco zbyt permisywne.
Na przyszłość zapisałam sobie, żeby rodzinnie sprawdzać czas spędzony przed ekranem i ścigać się, kto będzie miał najniższy wynik. I że nic tak nie zniechęca dziewczyn do wysyłania „nudesków” jak informacja, że większość odbiorców przesyła je dalej.
Wiadomo, że zasady, które wypracowaliśmy, nie są na zawsze i muszą się zmieniać wraz ze zmieniającymi się potrzebami członków rodziny. Jestem przekonana, że poznanie korzyści i zagrożeń, jakie niesie ze sobą korzystanie z urządzeń ekranowych jest niezbędne do tego, by bezpiecznie poruszać się po cyfrowym świecie i, co najtrudniejsze, bezpiecznie prowadzić po nim nasze dzieci. ”Wychowanie przy ekranie” to bardzo dobry start.
„Nie wierzę w sztywny zestaw zasad higieny cyfrowej, który działa na wszystkich i cudownie uzdrawia życie rodzinne. (…) Wierzę, że każde z nas potrzebuje wykształcić w sobie opartą na wiedzy intuicję, która pozwala podejmować rozsądne codzienne wybory i regulować korzystanie z sieci.”