W Wielkiej Brytanii, z powodu pandemii, już drugi rok z rzędu odwołano brytyjski odpowiednik matury – egzaminy A-level. Uzyskiwane z nich oceny, które w normalnym trybie nauczania są niezbędne do m.in. rekrutacji na studia, w tym roku, podobnie jak w zeszłym, mają zostać zastąpione ocenami wystawionymi przez nauczycieli na podstawie całorocznych wyników uczniów.
Sytuacja ta budzi jednak zaniepokojenie organizacji charytatywnych, zajmujących się prawami osób niepełnosprawnych. Problem polega bowiem na tym, że zaproponowany przez Departament Edukacji system oceniania uczniów, prawie w ogóle nie uwzględnia potrzeb i wymagań osób z m.in. niepełnosprawnością ruchową, uniemożliwiającą im uczestniczenie w części zajęć lekcyjnych.
O ile w normalnych warunkach, takim uczniom przysługiwały np. dodatkowe terminy zajęć, lub możliwość zdania konkretnego przedmiotu na dostosowanych pod swoje potrzeby warunkach, o tyle, według najnowszych rozporządzeń, oceniani mają być według standardowych kryteriów.
Przez to niedopatrzenie, ponad trzysta tysięcy nastolatków (na tyle szacuje się liczbę osób, które w tym roku będą kończyć brytyjskie szkoły średnie i którym według starych kryteriów pozwolono by przystąpić do egzaminów na spersonalizowanych warunkach) może zostać ocenionych w sposób niesprawiedliwy, co rzutować może na ich całą dalszą karierę zawodową.
Oceny z testów A-level są bowiem istotniejsze niż polskie wyniki matur i oceny z nich są niezbędne nie tylko przy rekrutacji na uczelnie wyższe, ale mogą również okazać się potrzebne do ubiegania się o pracę w niektórych zawodach. Departament Edukacji zapewnił, że przyjrzy się sprawie i nie dopuści do sytuacji, w której niektórzy uczniowie, ze względu na swój stan zdrowia, byliby niesprawiedliwie oceniani.
Źródło: independent.co.uk
