Wielka Brytania bardzo silnie odczuła społeczne i gospodarcze skutki pandemii. Późno wprowadzone ograniczenia spowodowały, że odsetek zarażonych w tym kraju jest jednym z najwyższych w Europie. Co za tym idzie, coraz więcej zakładów pracy zaczęło upadać i zwalniać pracowników, a PKB Zjednoczonego Królestwa już w kwietniu spadło o 20% i nic nie wskazuje, aby sytuacja miała ulec nagłej poprawie.
Duża niepewność związku z możliwością straty zatrudnienia praktycznie z dnia na dzień, w wyniku cięcia etatów w upadających firmach, ma jednak zaskakujący efekt. Okazuje się bowiem, że tylko na przełomie czerwca i lipca, złożono prawie dwa razy tyle zgłoszeń do programów szkolenia dla nauczycieli co w całym roku 2019. Szacuje się, że do końca roku, liczba takich zgłoszeń wzrośnie o 65% w stosunku do ich łącznej liczby z ostatnich 5 lat!
Okazuje się bowiem, że tylko na przełomie czerwca i lipca, złożono prawie dwa razy tyle zgłoszeń do programów szkolenia dla nauczycieli co w całym roku 2019. Szacuje się, że do końca roku, liczba takich zgłoszeń wzrośnie o 65% w stosunku do ich łącznej liczby z ostatnich 5 lat!
Tak duże zainteresowanie nauczycielskimi programami szkolenia jest, zdaniem ekspertów, wynikiem przede wszystkim chęci ewentualnego podjęcia zatrudnienia w sektorze publicznym, w którym ryzyko zwolnienia jest znacznie mniejsze.
Czy jest to jednak słuszna kalkulacja? Najprawdopodobniej nie. Według “The Guardian” w tym roku, w Wielkiej Brytanii w związku z epidemią i przejściem na nauczanie zdalne może zostać zwolnionych aż 30000 nauczycieli. Mało prawdopodobne, że po zwolnieniu tysięcy nauczycieli szkoły byłyby chętne do przyjęcia kolejnych, może się więc okazać, że nawet kandydaci, którzy ukończą kurs, dalej pozostaną bezrobotni.
Źródło: theguardian.com, theguardian.com
