Brytyjska edukacja nie ma się w związku z pandemią najlepiej. Gremialnie zwalniani są nauczyciele, wszystkie szkoły i uniwersytety przeszły na nauczanie zdalne (niektóre nawet do końca 2021), a teraz doszły do tego wszystkiego protesty brytyjskich licealistów.
Z powodu pandemii nie doszło bowiem do egzaminów maturalnych, przez co rząd brytyjski musiał opracować system wystawiania absolwentom ocen końcoworocznych w oparciu o wyniki egzaminów próbnych, stopnie z poprzednich lat oraz – bardziej istotną – opinię nauczycieli. Opinie te miały być przesyłane do centralnego systemu i traktowane tak jak wyniki brytyjskich matur w poprzednich latach.
Problem w tym, że przesyłane przez nauczycieli oceny były zdecydowanie wyższe niż zazwyczaj. W odpowiedzi na to, administratorzy systemu zdecydowali się na ich korektę, obniżając je, kierując się tym, jakie średnie wyniki uzyskiwała szkoła w poprzednich latach.
Problem w tym, że przesyłane przez nauczycieli oceny były zdecydowanie wyższe niż zazwyczaj.
Nie jest niczym zaskakującym, że decyzja ta wywołała kontrowersje, a uczniowie, którym obniżono oceny, poczuli się skrzywdzeni i potraktowani nieuczciwie. Oliwy do ognia dolał fakt, że najbardziej zostały obniżone oceny w szkołach z biedniejszych regionów oraz że Szkocja, ciesząca się dużą autonomia, zawetowała cały pomysł obniżania ocen, w wyniku czego szkoccy uczniowie mają zdecydowanie lepsze wyniki od reszty Brytyjczyków.
Po licznych protestach problem wydaje się częściowo zażegnany – brytyjski minister edukacji ogłosił, że korekta wyników zostanie wycofana w obrębie całego kraju. Spór został jednak wykorzystany politycznie – partie opozycyjne zażądały wotum nieufności wobec odpowiedzialnego za edukację ministra.
Źródło: www.bbc.com, www.bbc.com
