Hans Elsner – nasze wspomnienie

Ola i Marcin Sawiccy
0 komentarz

Jest zima 1990 roku, jesteśmy razem na Bukowinie Tatrzańskiej i oczekujemy upragnionego śniegu, wreszcie zaczyna padać, już planujemy wyjście na narty. Wtedy dzwoni do nas mama Oli z informacją, że w Laskach byli niezwykli goście, nauczyciele z Niemiec, z Kolonii. Opowiadali o metodzie Montessori, opowiadali tak, że musimy to zobaczyć i usłyszeć. Decydujemy się na szybki powrót do domu. 

Okazało się, że naszą mamę zauroczyło spotkanie, szczególnie z jednym z nauczycieli, Hansem Elsnerem. Nam udało się spotkać i porozmawiać w ośrodku dla niewidomych w Laskach już z innymi niemieckimi nauczycielami, przeuroczymi starszymi paniami, które mimo emerytalnego wieku, emanowały energią, pasją i wielkim pokojem ducha. 

Efektem pobytu pana Hansa Elsnera w Polsce, był, zorganizowany dzięki jego wielkiemu zaangażowaniu, dwuletni kurs metody Montessori prowadzony w Kolonii i w Łodzi. Mieszkaliśmy na strychu szkoły na Gilbachstrasse, przedpołudniami oglądaliśmy zajęcia, między innymi prowadzone, przez Johannesa Elsnera, po hospitacjach były zajęcia z naszymi niemieckimi nauczycielami, wieczorem spotkania przy kolacji w pobliskiej restauracji. Tam pan Elsner gawędził, wykonywał niezwykłe sztuczki, co chwilę wyjmował z kieszeni szklaną kulkę, kawałek gałązki, kamyk, opowiadał historie o tych przedmiotach, żartował. Pogodny, uśmiechnięty, jednocześnie wsłuchany i refleksyjny. Znał tylko niemiecki, ale potrafił z każdym się porozumieć. 

Szczególnego wigoru nabierał w czasie wizyt w “swojej” klasie. Sala ta już od dwudziestu lat by zajęta przez kolejnych nauczycieli, ale duch, a przede wszystkim nagromadzone przez niego latami  “skarby” wszędzie dominowały. Pnie drzew z dziuplami, modele studni artezyjskich, linia czasu ze zgromadzonymi skałami z różnych  okresów geologicznych, samodzielnie wykonane pomoce z historii i geografii, fragmenty rzymskich dachówek, i w tym wszystkim pan Elsner. Spokojnie sięgał po kolejne  tekturowe pudła, w których tkwiły historie. Brał w ręce skały, dotykał ich, jakby przed chwilą je odnalazł. 

W czasie kursu wiele się uczyliśmy, poznawaliśmy wspaniałe dzieci i nauczycieli, różnorodne sale i budynki, ale chyba najmocniej każdemu z nas, zapadła w pamięć jego postać w murach, stworzonej w Kolonii w roku 1956, pierwszej szkole Montessori. Jego życie stanowiło niezwykłą historię – buntujący się młody antyfaszysta za karę wysłany na front wschodni, ranny w walkach w okolicach Wisły,  co pozwoliło uniknąć czyhającej tam śmierci. Po wojnie marzył o innej szkole, innym nauczaniu, ukończył kurs Montessori w Essen i  wraz z przyjaciółmi o podobnych marzeniach, zakłada szkołę Montessori.

Nie myśli o zmianie systemu edukacji, nie chlubi się znanymi uczniami i efektami nauczania. Kocha być z dziećmi, stwarzać im swobodę, podążać za nimi. Pracuje z uczniami, nauczycielami, tworzy wiele pomocy dydaktycznych. Rysuje i tworzy charakterystyczne montessoriańskie opowieści, oryginalne pomoce, książki, ilustracje. W drobnych rzeczach, przedmiotach pomaga dostrzec sedno spraw. 

Wydaje się człowiekiem wolnym. W każdym towarzystwie czuje się swobodnie, nie jest hałaśliwy i narzucający się. Czy to  na spotkaniu z najwyższymi miejskimi urzędnikami miasta Kolonii, czy nauczycielami, szkolnymi rodzicami, czy wreszcie z  nami, uczestnikami kursu Montessori z Polski, zachowuje się tak samo. Swobodnie, taktownie, skory do żartów, ale i do rozmów o sprawach ważnych.

Marcin:

W wielu rzeczach pragnąłem być do niego podobnym, to pragnienie niosę w sobie do dzisiaj i w pewien sposób je hołubie. Wielu rzeczy pewnie nigdy nie uda mi się już zrobić tak jak on. Na przykład domku dla lalek. Byliśmy razem z Olą i całym naszym kursem jako goście w jego domu. Pokazał nam domek dla lalek jaki zbudował dla swoich wnuczek. Budynek miał kilka pięter, pokoje miały ruchome mebelki, wszędzie było światło, a do mikro kuchni i łazienek była doprowadzona woda. Gdy stałem tam koło niego, czułem moc, że też coś miłego powinienem i mogę  zrobić dla swoich córek. I chyba o to mu chodziło. 

Ola:

Mam w oczach Jego uśmiech i serce, jakim obejmował każdego z nas. Nie miało, dla Niego znaczenia nic poza Osobą stojącą przed Nim, małą czy dużą. Pochylał się nad każdym i każdy z nas miał przekonanie,że jest dla Niego w tej chwili najważniejszy.

Hans Elsner zmarł 9 grudnia 2021 w Kolonii, w wieku 98 lat. 

Zapraszamy do wysłuchania naszych wspomnień o Hansie Elsnerze:

Może Cię zainteresować:

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności

Stacjonarny

Kurs Montessori

Serdecznie zapraszamy nauczycieli, rodziców oraz wszystkich zainteresowanych lepszym poznaniem metody Montessori!

Już dostępny!

Przemyślnik edukacyjny

73 pytania będące źródłem edukacyjnej inspiracji i refleksji!