Gry w kanonie lektur? XXI wiek widoczny nawet w polskich szkołach. Ale tylko w teorii

Wiktoria Korzecka
0 komentarz

Decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej gra “This War of Mine”*, wyprodukowana przez polską spółkę 11bit studios, zostanie wpisana do kanonu lektur nieobowiązkowych. Jak tłumaczy premier Mateusz Morawiecki: „Poprzez włączanie gier również do systemu szeroko rozumianej edukacji, będziemy w stanie poszerzyć granice naszej wyobraźni, a poprzez to również wnieść coś nowego do kultury nie tylko Polski, ale kultury całego świata”.  

Teoria umieszczenia gier w podstawie programowej brzmi pięknie, jednak pozostawia po sobie bardzo ważne pytanie: w jakim stopniu uda się przełożyć ją na praktykę i szarą rzeczywistość polskiej szkoły?

Decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej gra “This War of Mine”*, wyprodukowana przez polską spółkę 11bit studios, zostanie wpisana do kanonu lektur nieobowiązkowych.

Wszystko zapowiada się niby dobrze – gry w kanonie lektur. Nowocześnie, znacznie wykraczająco poza utarty schemat szkolny. Z wykorzystaniem świata wirtualnego, a więc i technologii. I tu właśnie zaczynają się schody. Bo co z tymi, którzy nie mają możliwości sprzętowych? Nauka w formie zabawy nie będzie ich dotyczyć? Wykluczenie cyfrowe to wciąż powszechny problem, którego skalę ukazała pandemia i związane z nią kształcenie zdalne. Ten temat (zresztą nie po raz pierwszy) zostaje gdzieś w tle – tak samo jak ci, których problem ten  bezpośrednio dotyczy.   

W szkołach średnich brakuje czasu na wszystko. Między realizacją obowiązkowych treści umieszczonych w podstawie programowej a powtórkami do matury niewiele jest przestrzeni na wyjścia edukacyjne, wyjazdy integracyjne i “żywe” lekcje. Zarówno nauczyciele, jak i uczniowie wiedzą, że realizacja edukacyjnego minimum bywa jednym wielkim wyścigiem z czasem. Jak więc korzystać z dodatkowych materiałów, jeśli te – choć atrakcyjne i zapewne skuteczne – są bardziej czasochłonne niż zakuwanie podręcznikowych regułek? Odpowiedź brzmi: nie korzystać. Albo korzystać, ale kosztem obowiązkowych zagadnień.

Jak więc korzystać z dodatkowych materiałów, jeśli te – choć atrakcyjne i zapewne skuteczne – są bardziej czasochłonne niż zakuwanie podręcznikowych regułek? Odpowiedź brzmi: nie korzystać.

Marzy mi się szkoła, w której są środki (i czas!) na tak innowacyjne metody. Gdzie wiedzę można zdobywać praktyczniej, na przykład grając w gry czy jeżdżąc na wycieczki. Czy to utopia? Nie. To wizja edukacji możliwa do spełnienia. Bo przecież są szkoły z autorskimi programami i nowatorskimi metodami nauczania. Czyli się da! Wystarczy tylko porzucić dziewiętnastowieczną wizję edukacji i zacząć postrzegać kwestie szkolne na miarę XXI wieku. System, jaki znamy i którego – mniej lub bardziej – trzymamy się i przestrzegamy, nie pozostawia miejsca na unowocześnienia. Choć tak niedawno reformowany, to wciąż dwa wieki do tyłu i bez szans na świeżość. Słowa premiera Morawieckiego o grach w kanonie lektur brzmią obiecująco, jednak piękne pozostaną tylko w rzeczywistości medialnej.

*“This War of Mine” opowiada o życiu w czasie wojny z perspektywy zwykłego człowieka. Ukazuje jego krzywdę i niezłomną walkę o przetrwanie. Gra jest inspirowana oblężeniem Sarajewa i wojną na Bałkanach w latach 90. XX wieku. Szkoły średnie otrzymają do niej dostęp i będą mogły wykorzystywać ją na lekcjach wiedzy o społeczeństwie lub historii. 

Źródło: www.bankier.pl

Może Cię zainteresować:

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności
Już dostępny!

Przemyślnik edukacyjny

73 pytania będące źródłem edukacyjnej inspiracji i refleksji!