Komu przeszkadza niemiecki? Ograniczanie praw mniejszości niemieckiej w Polsce

Aleksandra Gancarz
1 komentarz

Uczniowie należący do mniejszości niemieckiej od września tego roku mają zmniejszony wymiar nauki języka niemieckiego z trzech do jednej godziny tygodniowo. W miniony piątek, 2 grudnia 2022 roku, sejmowa Komisja Finansów Publicznych odrzuciła wniosek Janusza Kowalskiego, posła Solidarnej Polski, w sprawie całkowitego wykreślenia finansowania języka niemieckiego. Nie wiadomo, czy to już koniec ograniczeń dla mniejszości niemieckiej w Polsce. Na poziomie lokalnym dotychczasowe zmiany w przepisach wywołały niemałe zamieszanie. W kogo uderzyły? 

Mniejszość niemiecka to jedna z dziewięciu chronionych prawnie mniejszości narodowych w Polsce. Możliwość organizowania szkolnictwa dwujęzycznego w celu podtrzymywania poczucia tożsamości narodowej gwarantują polskie przepisy oraz międzynarodowe traktaty i zobowiązania. Szkoły z nauczaniem języka niemieckiego jako języka ojczystego mniejszości narodowej zlokalizowane są głównie na terenie województw opolskiego, śląskiego i warmińsko-mazurskiego. 

W lutym tego roku minister Czarnek wydał rozporządzenie ograniczające wymiar nauki języka niemieckiego z trzech do jednej godziny tygodniowo we wszystkich przedszkolach, szkołach i placówkach publicznych umożliwiających podtrzymywanie poczucia tożsamości uczniów należących do mniejszości  niemieckich.

Zmiana przepisów uderzyła najmocniej w gminy, gdzie obywatelstwo niemieckie deklaruje co najmniej 20% mieszkańców. To tam na ulicach widzimy dwujęzyczne nazwy: Racibórz/Ratibor, Strzelce Opolskie/Groß Strehlitz, Dobrodzień/Guttentag. Tam w urzędach, przedszkolach i szkołach oficjalnie funkcjonują dwa języki urzędowe: polski i niemiecki. Jest to sytuacja analogiczna do tej, która występuje w przypadku mniejszości polskiej w Czechach, o czym pisaliśmy tutaj

O skutki ministerialnej decyzji na poziomie lokalnym zapytaliśmy Celinę, nauczycielkę z województwa opolskiego należącą do mniejszości niemieckiej.

– Pracowałam w szkole – opowiada Celina – gdzie były zatrudnione trzy nauczycielki języka niemieckiego. Po wprowadzeniu zmian została jedna, z najdłuższym stażem. Dla nas dwóch, które straciłyśmy w tej sytuacji pracę, nie była to komfortowa sytuacja. Dla rodziców też było to rozczarowanie, bo uznali, że w ciągu jednej godziny tygodniowo dzieci niewiele się nauczą. Niektórzy wypisali swoje dzieci z naszej szkoły i zapisali je na korepetycje, bo uznali, że więcej ich dzieci nauczą się na korepetycjach dwa razy w tygodniu, niż w szkole na jednej godzinie lekcyjnej. 

Niektóre gminy postanowiły z własnego budżetu sfinansować dwie godziny niemieckiego i w ten sposób utrzymać jakość kształcenia i stan zatrudnienia. Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce na podstawie przeprowadzonej ankiety stwierdził, że w szesnastu samorządach zdecydowano się dopłacać do dwóch lekcji tygodniowo, w siedemnastu do jednej, a w dwudziestu pięciu – wcale. Dwie gminy na terenie województwa warmińsko-mazurskiego całkowicie zrezygnowały z nauki języka niemieckiego jako ojczystego. 

Czy decyzja o dofinansowaniu zależała tylko od zasobności samorządowej kasy? 

– To zależało też od klimatu gminy – tłumaczy Celina. – U nas może by się znalazły pieniądze na niemiecki, ale dyrektorka uznała, że woli przeznaczyć środki na dodatkowe godziny psychologa. Jednak w przedszkolu mojej córki, gdzie dyrektorka jest germanistką, a jej mąż burmistrzem, pozostawiono dzieciom trzy godziny niemieckiego. Na razie tyle im się udało zrobić, ale z tego co wiem, gmina dąży do przywrócenia trzech godzin niemieckiego również w szkole. Czyli to też zależy, kto rządzi daną gminą i jaką ma wolę. 

Celina, niestety, pożegnała się z pracą. Czym zajmuje się dzisiaj? 

– Teraz pracuję w przedszkolu w Strzelcach Opolskich i w dwóch okolicznych wioskach. Tam niemiecki jest bardziej ceniony, więc tamta gmina dopłaca do tego, bo uznała, że ten język się przyda. Rodzicom też zależało na tym, aby niemiecki został w pełnym wymiarze godzin, bo na jego zmniejszeniu straciłyby tylko dzieci, dlatego napisali w tej sprawie petycję, a burmistrz zrobił wszystko w tym kierunku, aby te trzy godziny niemieckiego utrzymać i w szkołach, i w przedszkolach. 

Ministerstwo swoją decyzję tłumaczyło zmniejszeniem subwencji oświatowej w ustawie budżetowej na 2022 rok. Pokłosiem tej decyzji było ograniczenie środków na nauczanie języka niemieckiego jako ojczystego z ok. 240 mln zł do kwoty 200 mln zł. Jednak nie tylko pieniądze były powodem drastycznego zmniejszenia wymiaru nauki języka niemieckiego jako ojczystego. Rzeczniczka resortu edukacji i nauki Anna Ostrowska uzasadniała tę decyzję również tym, że stan realizacji przez stronę niemiecką postanowień Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, podpisanego w Bonn dnia 17 czerwca 1991 r., w zakresie nauczania języka polskiego (język ojczysty – art. 21, języka drugiego kraju – art. 25) należy uznać za nieproporcjonalny względem zakresu ich wdrożenia przez Polskę. Dodała również, że Niemcy nie zapewniają powszechnych rozwiązań organizacyjno-finansowych umożliwiających prowadzenie nauki języka polskiego.

Na brak symetrii w stosunkach między Polską a Niemcami w traktowaniu mniejszości żyjących w obydwu państwach zwracają uwagę również posłowie Solidarnej Polski, którzy dążą do dalszego ograniczania przywilejów, m.in. eliminacji posła mniejszości niemieckiej z polskiego sejmu. O konsekwencjach takich decyzji dla obywateli Polski z dwujęzycznych gmin posłowie zdają się nie myśleć. 

Co na to rząd Niemiec? Informowany od wiosny o sytuacji swoich obywateli w Polsce zareagował dopiero w listopadzie. Komisja niemieckiego parlamentu przyznała pięć milionów euro na wsparcie edukacji językowej mniejszości niemieckiej w Polsce – powiedziała PAP Joanna Hassa, rzeczniczka Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. 

Dążenie do symetrii we wzajemnym traktowaniu swoich mniejszości w Polsce i w Niemczech wydaje się bardziej szkodliwe niż pożyteczne. Na razie zmiany uderzyły w uczennice i uczniów, zwalnianych nauczycieli, budżety domowe i samorządowe. Czy strategia symetrii i wzajemności na zasadzie „po równo”  opłaca się polskim obywatelom? 

Źródła: gazetaprawna.pl, prawo.pl, gazetaprawna.pl, skgd.pl, polskiobserwator.de/

Może Cię zainteresować:

1 komentarz

Małgorzata 13 stycznia 2023 - 08:00

Zadajmy inne pytanie: czy dotychczasowa polityka względem mniejszości niemieckiej w Polsce opłacała się mniejszości polskiej w Niemczech? Polityka międzynarodowa to coś więcej niż etaty dla nauczycieli i dobre samopoczucie uczniów i ich rodziców.

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Przeczytaj więcej

Polityka prywatności
Już dostępny!

Przemyślnik edukacyjny

73 pytania będące źródłem edukacyjnej inspiracji i refleksji!